poniedziałek, 22 grudnia 2014
NADSZEDŁ CZAS
zdjęcie z internetu
najjaśniejsza gwiazdo na granacie nieba
pokaż drogę w którą wyruszyć nam trzeba
do marnej stajenki gdzie na sianie w żłobie
małe dziecię leży co jest samym Bogiem
gdzie Maryja Panna kołysankę śpiewa
rąbkiem zdjętym z głowy dzieciątko ogrzewa
a troskliwy Józef ucieszony wielce
z miłością ich wspiera całym swoim sercem
najjaśniejsza gwiazdo prowadź wśród bezdroży
do stajenki w której zrodził się Syn Boży
gdzie pasterze biegną razem z bydlętami
aby cud zobaczyć własnymi oczami
tam gdzie trzej królowie klękną na kolanach
aby dary złożyć u stóp Króla Pana
prowadź gwiazdo prowadź nie żałuj jasności
niech pokój i radość także w nas zagości
najjaśniejsza gwiazdo na granacie nieba
pokaż drogę w którą wyruszyć nam trzeba
do marnej stajenki gdzie na sianie w żłobie
małe dziecię leży co jest samym Bogiem
gdzie Maryja Panna kołysankę śpiewa
rąbkiem zdjętym z głowy dzieciątko ogrzewa
a troskliwy Józef ucieszony wielce
z miłością ich wspiera całym swoim sercem
najjaśniejsza gwiazdo prowadź wśród bezdroży
do stajenki w której zrodził się Syn Boży
gdzie pasterze biegną razem z bydlętami
aby cud zobaczyć własnymi oczami
tam gdzie trzej królowie klękną na kolanach
aby dary złożyć u stóp Króla Pana
prowadź gwiazdo prowadź nie żałuj jasności
niech pokój i radość także w nas zagości
czwartek, 27 listopada 2014
NOCNE WYCISZENIE
milknie zgiełk ulic zgrzyt tramwajów
w kolejnych oknach światła gasną
w mrok nocy płynie dźwięk hejnału
na falach Brdy barka Lemara
kołysze się w latarni blasku
tuż obok spichrze dalej fara
kot w kłębek zwinął się na piasku
ten co przez rzekę przejść nie może
w trzech gracjach utkwił senne oczy
ponad hotelem drzemie orzeł
skrzydłami pieczę swą roztoczył
łuczniczka o łuk wspiera dłonie
prostuje plecy kręci głową
w operze wiatr nuci symfonię
dla tych co w nocy spać nie mogą
pod parasolem gwiazd na rynku
gołębie przytulone ciasno
i pan Twardowski z Katarynką
też zasypiają tak jak miasto
sobota, 25 października 2014
NAD KANAŁEM
Z cyklu: Fontanny bydgoskie
nad bydgoskim starym kanałem
jesień coraz śmielej przebarwia liście
mówiłeś: za czwartą śluzą
spaceruję alejką wśród wiązów olch klonów
topola wilhelma czerwienią kłania się nisko
na brzegu kaczki układają dziobami pióra
za czwartą śluzą są dwie fontanny
tryskają wodą w górę z metalowych dysz
jakby chciały dosięgnąć słońca
za wysoko spadają strumieniami w dół
imitując huk górskiego wodospadu
kręgami fal odpływają aż po wyciszenie
przesłaniam ręką oczy aby lepiej
przyjrzeć się miniaturowym tęczom
migoczącym w drobinkach wody
pryzmaty załamanie odbicia
odkurzam w pamięci reguły fizyki
promień słońca przed czy za kroplą
machnięciem dłoni zwołuję gołębie
niecierpliwie czekają na ziarno
i czerstwy chleb
nad bydgoskim starym kanałem
jesień coraz śmielej przebarwia liście
mówiłeś: za czwartą śluzą
spaceruję alejką wśród wiązów olch klonów
topola wilhelma czerwienią kłania się nisko
na brzegu kaczki układają dziobami pióra
za czwartą śluzą są dwie fontanny
tryskają wodą w górę z metalowych dysz
jakby chciały dosięgnąć słońca
za wysoko spadają strumieniami w dół
imitując huk górskiego wodospadu
kręgami fal odpływają aż po wyciszenie
przesłaniam ręką oczy aby lepiej
przyjrzeć się miniaturowym tęczom
migoczącym w drobinkach wody
pryzmaty załamanie odbicia
odkurzam w pamięci reguły fizyki
promień słońca przed czy za kroplą
machnięciem dłoni zwołuję gołębie
niecierpliwie czekają na ziarno
i czerstwy chleb
wtorek, 14 października 2014
W LUSTRZANCE
stoję pośrodku grabinowej polany
ściany drzew łączą się sklepieniem konarów
skrzyżowanych na błękicie jaśniejszego nieba
gałęziowe ornamenty ociekają złotem
jak w barokowym prezbiterium pobliskiego kościoła
strącają liście z każdym podmuchem wiatru
przyglądam się jak wirują w promieniach słońca
w wyszukanych piruetach półobrotach pozach
zanim wplotą się w rozmodlony szelestem dywan
w centrum polany cokół ozdobiony krzyżem
odarty z tynku z raną starych cegieł na boku
na ołtarzu składam jesienną fotografię jesienna ja
sobota, 4 października 2014
piątek, 3 października 2014
DZIECI BAWIĄCE SIĘ Z GĘSIĄ

zdjęcie z internetu: bydgoszcz24.pl
Z cyklu: Fontanny bydgoskie
na Starym Rynku gołębie udają drzemkę
z dziobami sennie wtulonymi w pióra
w kręgach ziaren rzuconych na szczęście
jakby nie chciały zauważać jesieni
większej ilości liści na brukowej kostce
roztańczonych wiatrem przydeptywanych
nawet rozkołysane dzwony z bydgoskiej fary
dawniej kamienieckie dziś zadomowione
dudniącym echem mruczą wśród kamienic
z apteki Pod Złotym Orłem widok na studzienkę
kamienne misy ustawione jedna w drugiej
medaliony maski plujące stróżkami wody
na kolumnie dzieci chłopiec i dziewczynka
bawią się z gęsią wychodzącą z kosza
otula ich palto ze szlachetnego grynszpanu
ponad głowami dzikie gęsi sformowały klucz
pokrzykują może nie tylko do siebie nawzajem
ale też do tej gęsi ze studzienki co bawi się z dziećmi
środa, 24 września 2014
ZMIERZCH W CENTRUM MIASTA
* zdjęcie z internetu www.zarzadcy.com.pl
Z cyklu: Fontanny bydgoskie
wrześniowy schyłek lata
rozsypał się po ulicy kasztanami
rozzłocił w koronach drzew
jeszcze ciepły powiew wiatru
choć zmrok już nadchodzi szybciej
i światła wcześniej zyskują na jasności
na jednej z ławek przed focusem
określam swoje tu i teraz
nie spiesząc się nie goniąc za niczym
za plecami empik z reklamą 3 za 2
z książkami których nawet
nie spróbuję wszystkich przeczytać
kiedyś była tu rzeźnia
w niej Salinger przez chwilę życia
wystawiał swą wrażliwość na próbę
w oddali pylon nowego mostu
dworzec pks tętniący zwykłym rytmem
tramwaj hamuje ze zgrzytem
tuż przed stopami drewniane kładki
prostokątna misa fontanny
ciche szemranie leniwie spokojne
plusk plusk chlap chlap plusk
słupki wody przelewają się
w regularnych odstępach czasu
oddycham pełną piersią moim miastem
szukając sił i nadziei na jutro
zanim wstanę zanim wmieszam się w tłum
ŚWIATŁO I DŹWIĘK
z cyklu: Fontanny bydgoskie
na skwerze przed filharmonią fontanna
próbuję odnaleźć kształt organów
granitowe płyty zaledwie wystają nad ziemię
stara wierzba płacząca na rogu ulic
zamiata rozwichrzoną czupryną zieleń trawy
w rytmie staccato kasztanów pukających o asfalt
swoistego preludium do ostatniego spektaklu
wody pląsającej w reflektorach światła
roztańczonej w dźwiękach jak baletnica
co podskakuje z lekkością raz wyżej raz niżej
w piruetach wiruje w refleksach się zmienia
aż po końcową codę klasycznej wariacji
rozpoznaję utwory Chopina Mozarta Beethovena
u progu jesieni chłodniejsze są wieczory
nawet tu na Słowackiego gdzie serce wciąż gorące
na skwerze przed filharmonią fontanna
próbuję odnaleźć kształt organów
granitowe płyty zaledwie wystają nad ziemię
stara wierzba płacząca na rogu ulic
zamiata rozwichrzoną czupryną zieleń trawy
w rytmie staccato kasztanów pukających o asfalt
swoistego preludium do ostatniego spektaklu
wody pląsającej w reflektorach światła
roztańczonej w dźwiękach jak baletnica
co podskakuje z lekkością raz wyżej raz niżej
w piruetach wiruje w refleksach się zmienia
aż po końcową codę klasycznej wariacji
rozpoznaję utwory Chopina Mozarta Beethovena
u progu jesieni chłodniejsze są wieczory
nawet tu na Słowackiego gdzie serce wciąż gorące
wtorek, 16 września 2014
POTOP
z cyklu: Fontanny bydgoskie
stojąc dziś na granitowych schodach
trudno przekrzyczeć ryk wzburzonej wody
rozbryzgującej się z hukiem o skały
biblijne sceny wyrzeźbione w brązie
bryle innej niż ta której przyszło wcielić się
w korpus śmiercionośnych armat
z dopustu Bożego kipiel walka o przetrwanie
mężczyzna zmaga się z potężnym wężem
komu śmierć komu życie komu ląd
ile jeszcze siły ile oddechów ile chwil
ramiona bezwładnie zwisają z kamienia
matka nie przytula swojego dziecka
ratuj człowieku ratuj siebie i innych
póki starcza tężyzny w mięśniach
dźwigaj omdlałą tonącemu podawaj dłoń
a ty poeto zanim stracisz wiarę w sens życia
spójrz w oczy niedźwiedzicy ratującej młode
i w wyjątkowo łagodne oblicze ocalałego lwa
szumi woda w fontannie błyskają flesze
w parku fortepianowy koncert czytanie ksiąg
potop dźwięków potop słów potop
wtorek, 26 sierpnia 2014
MOŻNA I TAK
W wygodnym fotelu
jak w zwinnym canoe
płyniesz wraz z nurtem Amazonki
w meandrach myśli tropikalny las
anakonda połyka krokodyla
nie potrzebujesz aż tak wiele
może tylko paluszki i keks.
Na południu Afryka
Sahara sypnęła piachem w oczy
nie pomogą pustynne róże
sucho w gardle i tylko w oazach
daktylowe palmy kłaniają się
tamaryszkom fatamorgana
mineralna pod ręką jak dobrze.
Parę kartek na wschód
chiński mur można ominąć
gorzej z Himalajami i Żółtą Rzeką
stożki wulkanów wznoszą się
wysoko nad ryżowe pola
feng shui i chińskie pałeczki
sprzyjają medytacji przy herbacie.
Daleko do polarnego koła
psie zaprzęgi bez rozkładu jazdy
gdzie Antarktyda a gdzie Arktyka
na skróty przez spis treści wracasz
topnieją kostki lodu w centrum
gdzieś pomiędzy biegunami
bujanego fotela.
piątek, 15 sierpnia 2014
NIEZMIERZONE PRZESTRZENIE
Niezmierzone przestrzenie
Łąk zielonych, kwieciem przybranych,
Łanów zbóż wysmaganych wiatrem,
Przepasanych wstęgą polnych dróg,
Wiodących aż po horyzont,
Gdzie ziemia z niebem się łączy
I klamrą tęczy spina.
Niezmierzone przestrzenie,
Chabrów, maków, rumianku,
Stawów porośniętych trzciną,
Z płaczącą wierzbą starą,
Co w zadumie przysiadła na brzegu
I z białą korą brzóz,
Szumiących dziś jakoś inaczej.
Oczami widok ten chłonę,
By zatrzymać go na zawsze,
Głęboko do serca schować,
Jak skarb najdroższy, jak skałę,
Na której budować mi przyjdzie.
Zanim całkiem odejdę, odpłynę,
Zanim powiem: "Witaj, Irlandio!"
czwartek, 14 sierpnia 2014
NA WYSYPISKU
Na wysypisku ludzkich uczuć,
W lesie idei i marzeń,
Mieszkam w domu
Z kartonu
Bez okien i drzwi.
W ogrodzie osty nadziei
Zakwitływśród cierni miłości,
Na rabatach łez
Biały bez
Wyrósł mi.
Aleją akacjowych myśli,
W gordyjski węzeł splątanych,
Idę tak jak wielu
Prosto do celu
Całkiem sam.
Wśród tolerancji ostrych kolców
I rzepów wyobraźni
Uczę się ludzkości
W codzienności,
Jaką mam.
piątek, 18 lipca 2014
KSIĄŻĘ POETÓW I PARASOLKI
zdjęcie: Fanfare Ciocarlia z internetu www.boredpanda.com/floating-umbrellas-canopy-street-agueda-portugal-2014/
lipiec Agueda małe portugalskie miasteczko
to tutaj południowe słońce żarem zniewala mury
suchość w gardle domaga się kolejnego łyka wody
stąpamy po zielonym dywanie ignorując porę sjesty
podobnie jak grupa zziajanych turystów wędrujących
z aparatem w jednej i butelką mineralnej w drugiej ręce
nad Rua Luis de Camoes wzburzone morze parasolek
zespolonych ze sobą harmonią kształtu i paletą barw
cienistym konturem rzucanym na płytę deptaku
za wysoko aby uchwycić się plastikowej rączki
oderwać na chwilę od spraw bezbarwnej egzystencji
poszybować z wiatrem w stronę własnego renesansu
jeszcze przytulimy się uśmiechniemy do zdjęcia
poprawimy włosy zanim włożymy okulary z filtrem
zanim Camoes pozostanie znowu tylko legendą
wtorek, 8 lipca 2014
JEDEN LETNI DZIEŃ
gdzieś w połowie Mariackiej między bramą a katedrą
melodia skrzypiec lekko wplata się w gwar codzienności
w futerale parę monet nad nimi uśmiech dziękuje oklaskom
tu przedproża zstępują schodami na brukową nawierzchnię
gościnnie rozkładają poręcze żelazne hartowane w kuźni
opierając je majestatycznie na wspornikach z kamienia
kuszą oczy bursztynowe naszyjniki rozwieszone na nitkach
jantarowe statki z wiatrem uchwyconym w bryłkach żagli
inkluzje much które kiedyś beztrosko przylgnęły do żywicy
rzygacze czekają na deszcz aby celnie plunąć na kocie łby
niezależnie od kurantu zegara i południowego Anioł Pański
na rozkwitającą w pośpiechu łąkę wielobarwnych parasolek
jeszcze zdążymy westchnąć aromatem kawy w Literackiej
delektując się słowami wiersza pośród zwisających petunii
zanim zbrunatnieją chmury zanim błyskawica rozedrze niebo
sobota, 14 czerwca 2014
poniedziałek, 9 czerwca 2014
PRZYTUL MNIE
Jestem bąblem na wodzie,
Drżącym liściem skulonym na wietrze,
Białym szronem na siwej brodzie,
Błyskiem światła,nikłym cieniem, powietrzem.
Jestem. Jestem chwilą,
Przenikalną, przemijalną siódmą milą.
Jestem, byłam, może będę, może nie.
Więc - przytul mnie!
wiersz z tomiku "Bliżej...", 2006.
niedziela, 1 czerwca 2014
PROTEST
Zabierzcie wiersze poetom,
Zniszczcie drzewom konary.
Zalepcie okna gazetą,
Wytępcie wszystkie komary.
Zabijcie wszystkie zwierzęta,
Całkiem podepczcie trawniki.
Załóżcie gołębiom pęta,
Staniecie się wielkim NIKIM.
*jeden z wcześniejszych wierszy, trochę zmieniony, wciąż aktualny.
sobota, 17 maja 2014
ZDJĘCIE DO ALBUMU
zdjęcie z internetu: www.thatericalper.com
może kiedyś odpowiemy na list
wrzucony do skrzynki na Abbey Road
parę dźwięków muzyki stąd
z sentymentu do winylowych płyt
kręcących się hipnotycznie w kółko
i minionej epoki wielkich wzruszeń
my ubiegłowieczni czasem wracamy
przechodzimy na drugą stronę
niezależnie od zielonego światła
jeszcze staniemy na chwilę na pasach
trochę inaczej albo raczej tak samo
na boso i z papierosem w ręce
z zagadkowym jeśli ukrytym w tle
jeszcze zaśpiewamy all you need is love
zanim w albumie wypełni się ostatnia karta
czwartek, 15 maja 2014
PIELGRZYMKA DO ZIEMI ŚWIĘTEJ
zdjęcie z internetu: www.national-geographic.pl, Autor: Barka
tamtego dnia via Dolorosa wyglądała zapewne tak samo
ludzie łokciami torowali sobie przejście wśród tłumu
przeciskając się w kierunku głośnych nawoływań handlarzy
odwracali twarze aby żołnierskie oczy ich nie wypatrzyły
by własnymi nie widzieć krwawych ran nie widzieć cierpienia
tego który przecież nie zawinił nic ponad to tylko że był
powiedziałbyś wieża babel albo pomieszanie z poplątaniem
języków kultur religii koloru skóry pojęć i temperamentu
w piekielnym słońcu każdy miał dość zapachu własnego potu
upadamy w tym samym miejscu krzyż przygniata do ziemi
jeszcze zdążymy westchnąć za sobą i za całym światem
na różanych paciorkach jak w koronce do miłosierdzia Boga
zanim dźwigniemy się z kolan poprawimy cierniową koronę
pójdziemy dalej ramię w ramię wspierając krzyż o krzyż
aż po ostatni oddech po Golgotę aż po zmartwychwstanie
tamtego dnia via Dolorosa wyglądała zapewne tak samo
ludzie łokciami torowali sobie przejście wśród tłumu
przeciskając się w kierunku głośnych nawoływań handlarzy
odwracali twarze aby żołnierskie oczy ich nie wypatrzyły
by własnymi nie widzieć krwawych ran nie widzieć cierpienia
tego który przecież nie zawinił nic ponad to tylko że był
powiedziałbyś wieża babel albo pomieszanie z poplątaniem
języków kultur religii koloru skóry pojęć i temperamentu
w piekielnym słońcu każdy miał dość zapachu własnego potu
upadamy w tym samym miejscu krzyż przygniata do ziemi
jeszcze zdążymy westchnąć za sobą i za całym światem
na różanych paciorkach jak w koronce do miłosierdzia Boga
zanim dźwigniemy się z kolan poprawimy cierniową koronę
pójdziemy dalej ramię w ramię wspierając krzyż o krzyż
aż po ostatni oddech po Golgotę aż po zmartwychwstanie
sobota, 3 maja 2014
KONIEC LATA W DALMACJI
* photo by Roger Smith. Zdjęcie z internetu: www. fickr.com
wewnątrz obronnych murów rozpalonych słońcem
nawet oddychanie sprawia pewien stopień trudności
podobnie jak utrzymanie bezwzględnej równowagi
na wyślizganych kamieniach średniowiecznej Od Sigurate
wąskiej uliczki od wieków polerowanej podeszwami
butów przemijających pokoleń i ciekawskich turystów
zaskoczonych widokiem bielizny rozwieszonej na sznurkach
balkonów ledwie wciśniętych między latarnie i klimatyzatory
czy wiklinowych foteli tuż obok restauracyjnego menu
gdyby nie drewniane okiennice wzrokiem sięgaliby dalej
i wyżej mozolnie wspinając się po stromych schodach
z nadzieją orzeźwienia twarzy wiatrem znad Adriatyku
jeszcze wypijemy parę łyków wody nie pytając o cenę
jeszcze pomilczymy w poszukiwaniu właściwych słów
zanim wszystko się skończy zanim bora powieje z gór
wewnątrz obronnych murów rozpalonych słońcem
nawet oddychanie sprawia pewien stopień trudności
podobnie jak utrzymanie bezwzględnej równowagi
na wyślizganych kamieniach średniowiecznej Od Sigurate
wąskiej uliczki od wieków polerowanej podeszwami
butów przemijających pokoleń i ciekawskich turystów
zaskoczonych widokiem bielizny rozwieszonej na sznurkach
balkonów ledwie wciśniętych między latarnie i klimatyzatory
czy wiklinowych foteli tuż obok restauracyjnego menu
gdyby nie drewniane okiennice wzrokiem sięgaliby dalej
i wyżej mozolnie wspinając się po stromych schodach
z nadzieją orzeźwienia twarzy wiatrem znad Adriatyku
jeszcze wypijemy parę łyków wody nie pytając o cenę
jeszcze pomilczymy w poszukiwaniu właściwych słów
zanim wszystko się skończy zanim bora powieje z gór
wtorek, 29 kwietnia 2014
środa, 23 kwietnia 2014
INFIORATA
zdjęcie z internetu pixdaus.com
wyjątkowy czerwcowy zapach na via St. Angelo
połączony w bliżej nieokreślonych proporcjach
z woni geranium petunii lawendy i skwaru słońca
zupełnie jakby średniowieczną brukowaną uliczkę
zamieszkiwały wyłącznie kwiaty zwisające kolorowo
z ceglanych donic wazonów i balkonowych skrzynek
oraz te suszone utrwalone w biblijnym obrazie raju
nocą rzuconym do stóp na wzór miękkiego dywanu
na długo przed pierwszymi dzwonkami procesji
jeszcze mamy dość czasu aby przystanąć na schodach
na tyle wąskich żebyśmy nie mogli trwać obok siebie
ktoś musi być wyżej ktoś stopień niżej nie bez walki
ciasno chociaż stamtąd i tak roztacza się najlepszy widok
na winnice i oliwne gaje schodzące kaskadą ze wzgórza
stamtąd najlepiej słychać pieśni sławiące Corpus Domini
wyjątkowy czerwcowy zapach na via St. Angelo
połączony w bliżej nieokreślonych proporcjach
z woni geranium petunii lawendy i skwaru słońca
zupełnie jakby średniowieczną brukowaną uliczkę
zamieszkiwały wyłącznie kwiaty zwisające kolorowo
z ceglanych donic wazonów i balkonowych skrzynek
oraz te suszone utrwalone w biblijnym obrazie raju
nocą rzuconym do stóp na wzór miękkiego dywanu
na długo przed pierwszymi dzwonkami procesji
jeszcze mamy dość czasu aby przystanąć na schodach
na tyle wąskich żebyśmy nie mogli trwać obok siebie
ktoś musi być wyżej ktoś stopień niżej nie bez walki
ciasno chociaż stamtąd i tak roztacza się najlepszy widok
na winnice i oliwne gaje schodzące kaskadą ze wzgórza
stamtąd najlepiej słychać pieśni sławiące Corpus Domini
poniedziałek, 14 kwietnia 2014
OD WIEŻY DO WIEŻY
* zdjęcie z internetu www.integra-wyjazdy.pl
na Złotej Uliczce już nie słychać dźwięku
brzęczenia monet w kupieckich kufrach
ptak w złotej klatce nie udaje że śpiewa
maleńkie domki tkwią przytulone do siebie
mocno oparte plecami o zamkowe mury
jakby lękały się samodzielnego istnienia
jakby wciąż słyszały skargę alchemików
tajemne zaklęcia i wróżebne szepty
albo jęki torturowanych nieszczęśliwców
w nocy Złotą Uliczką spacerują cienie
zamyśleni poeci jakby znów podążali
na spotkanie literackie pod dwunastką
miniemy się z nimi w nikłym świetle latarni
uściśniemy dłonie gdzieś ponad wiekami
zanim słońce ożywi pastelową barwą sny
na Złotej Uliczce już nie słychać dźwięku
brzęczenia monet w kupieckich kufrach
ptak w złotej klatce nie udaje że śpiewa
maleńkie domki tkwią przytulone do siebie
mocno oparte plecami o zamkowe mury
jakby lękały się samodzielnego istnienia
jakby wciąż słyszały skargę alchemików
tajemne zaklęcia i wróżebne szepty
albo jęki torturowanych nieszczęśliwców
w nocy Złotą Uliczką spacerują cienie
zamyśleni poeci jakby znów podążali
na spotkanie literackie pod dwunastką
miniemy się z nimi w nikłym świetle latarni
uściśniemy dłonie gdzieś ponad wiekami
zanim słońce ożywi pastelową barwą sny
piątek, 11 kwietnia 2014
LA RAMBLA
nawet podczas głębokiego snu powracasz na La Rambla
spacerując po artystycznie kontrowersyjnej mozaice Joana Miró
w cieniu okazałych platanów z tarczowato łuszczącą się korą
tylko tam możliwe staje się dobrowolne samozatopienie w tłumie
między straganami soczystych owoców i odurzających kwiatów
wśród olejnych farb obrazów i zapachu pieczonych bakłażanów
w aromacie kawy z filiżanek ledwie przycupniętych na stolikach
które niespostrzeżenie wypełzły na zewnątrz kawiarnianych wnętrz
uliczny mim porusza się na brzęk monety wrzucanej do puszki
przecież wiesz że La Rambla sama nie zasypia nigdy
jeszcze pobiegniemy w kierunku portu przy wtórze piszczałek
w kole zatańczymy sardanę trzymając się za ręce
jeszcze zdążymy stanąć na molo zanim odpłynie statek
zanim słońce znów wzejdzie ponad horyzontem
i zanim szerzej otworzą się oczy
sobota, 5 kwietnia 2014
NIE TYLKO HERBACIANE
rozkwitają róże w ogrodach na Roselynn Hill
na rabatach klombach na ozdobnych pergolach
przez kratę ogrodzenia przechodzą bez trudu
na zewnątrz zwisają wonnym parasolem
nad głowami wiecznie zabieganych ludzi
którzy nie podnoszą głowy nie zauważają
że kwitną róże w ogrodach na Roselynn Hill
uliczny bard śpiewa przy dźwiękach ukulele
tam po drugiej stronie ulicy jest stacja metra
jeszcze zdążymy w automacie kupić bilet
na pociągi jadące w zupełnie różne strony
w milczeniu zmrużymy na chwilę oczy
odetchniemy pełną piersią bez sentymentów
przecież róże pachną wszędzie tak samo
jak te rozkwitające na Roselynn Hill
poniedziałek, 31 marca 2014
Z TARASU WINIARNI
* zdjęcie z internetu www.timeout.fr
poczciwa Rue de Belleville
nieokiełznana w kanonach sztuki
z awangardą i groteską
artyzmem i kiczem
z rzędem kawiarnianych stolików
i krzeseł przypartych do muru
tutaj każdy ma swój kawałek ściany
miejsce gdzie kontrastujące barwy
ostatecznie współgrają w całości
za jednym pociągnięciem pędzla
od niemego zachwytu
po kamienne milczenie farb
na Rue de Belleville
bollinger special wciąż smakuje tak samo
nawet kiedy cieniem zachodzi mural
poczciwa Rue de Belleville
nieokiełznana w kanonach sztuki
z awangardą i groteską
artyzmem i kiczem
z rzędem kawiarnianych stolików
i krzeseł przypartych do muru
tutaj każdy ma swój kawałek ściany
miejsce gdzie kontrastujące barwy
ostatecznie współgrają w całości
za jednym pociągnięciem pędzla
od niemego zachwytu
po kamienne milczenie farb
na Rue de Belleville
bollinger special wciąż smakuje tak samo
nawet kiedy cieniem zachodzi mural
sobota, 22 lutego 2014
PŁONĄ OPONY
płoną opony na Majdanie
precz z rządem krzyczy ludu gniew
niech wolny kraj nam tu nastanie
lub przelejemy własną krew
snajperska kula trafia celnie
w serce lub w głowę niosąc śmierć
na barykadach ludzie wiernie
za wolność nadstawiają pierś
o Ukraino twoje dzieci
giną za może lepszy byt
w oknach jedności płomień świeci
własny wspominający świt
20, 21.02.2014
poniedziałek, 17 lutego 2014
OSTATNIA GRA
po latach spotkamy się na Istedgade
jednej z tych brudnych portowych ulic
gdzie za pieniądze można zdobyć wszystko
tu każdy pocałunek ma swoją cenę
niezależnie od aktualnych wyprzedaży
i wcześniejszej negocjacji kursu
tu noce żyją własnym nocnym życiem
wrzawą barowych burd zapachem potu
prawem pięści towar za towar wet za wet
w porno sklepach porno gadżety
za rogiem dziwka w przykrótkiej sukience
kołysze do snu pijanych marynarzy
po latach spotkamy się na Istedgade
nikt tu nie pyta nie czeka nie wraca
na Istedgade zatańczymy nasze ostatnie tango
wtorek, 28 stycznia 2014
TERAPEUTYCZNIE
przytul się do drzewa
na chwilę
na dobre
na złe
przytul się do drzewa
nie odtrąci
nie przeklnie
nie cofnie się
przytul się do drzewa
jak mech
jak szadź
jak bluszcz
przytul się do drzewa
gdy zabraknie
i sił
i słów
na chwilę
na dobre
na złe
przytul się do drzewa
nie odtrąci
nie przeklnie
nie cofnie się
przytul się do drzewa
jak mech
jak szadź
jak bluszcz
przytul się do drzewa
gdy zabraknie
i sił
i słów
Subskrybuj:
Posty (Atom)