sobota, 30 czerwca 2012
TRYPTYK: MODERATO
kiedy przyjdą...
niespokojne myśli
na ścianie wyolbrzymienia
splecione w zaciekłej walce
jaką cenę ma śmierć jaką życie
powraca mozaika cieni
z głębin pamięci
jeszcze brzmi w uszach
chrzęst żołnierskich butów
na żwirowej ścieżce
jak dobrze
że jesteś obok
że to nie dziś spróbują
podpalić...
najlepiej jedną zapałką
niewiele ognia trzeba dla chrustu
wiatr rozdmucha z gałązki na gałąź
przy ognisku jaśniej i cieplej
wyciągnięte z żaru kartofle
parzą usta tak samo jak wtedy
suchy trzask syk iskier popioły
krwawe łuny nad dachami
jęzorami zlizują łzy z nieba
zaciskam pięści przysięgam
z pożogi i zgliszczy odbudować
cegła po cegle
twój dom...
nic tak nie rozbudza myśli
jak zapach świeżego chleba
ziarno mąka praca ludzkich rąk
na tej ojczystej ziemi
żądnej krwi i poświęcenia
tak trudnej do kochania
w ogrodzie stara jabłoń
z przestrzelonym na wylot konarem
huśtawka podwieszona na łańcuchach
wczoraj i dziś splecione w jedno teraz
w glinianym wazonie róże
biało - czerwone
· w wierszu wykorzystano fragmenty wiersza Władysława Broniewskiego „Bagnet na broń”
Subskrybuj:
Posty (Atom)