czwartek, 31 grudnia 2009
SYLWESTER TROCHĘ INNY
witała nowy rok w ażurach bandaży
misternie owiniętych
wokół ogolonej głowy
za oknami plejada fajerwerków
fontanną kolorów tryskała wśród gwiazd
petardy zagłuszały bicie serca
unosiła palce do brzegów kołdry
w tanecznym układzie
na bose stopy
czółenka w zaciszu półek
podziwiały wieczorową suknię
na wieszaku w domu
strzelały korki szampana
czas przekraczał kolejny próg
życzeniami pomyślności oszalał świat
na oiomie
budziła się ponownie do życia
lżejsza o guz
- Irenie
misternie owiniętych
wokół ogolonej głowy
za oknami plejada fajerwerków
fontanną kolorów tryskała wśród gwiazd
petardy zagłuszały bicie serca
unosiła palce do brzegów kołdry
w tanecznym układzie
na bose stopy
czółenka w zaciszu półek
podziwiały wieczorową suknię
na wieszaku w domu
strzelały korki szampana
czas przekraczał kolejny próg
życzeniami pomyślności oszalał świat
na oiomie
budziła się ponownie do życia
lżejsza o guz
- Irenie
sobota, 26 grudnia 2009
PUSTE MIEJSCE
tulą ciebie do snu
sosnowe kołysanki
tenor wiatru w świerkowych igłach
śnieg okrywa puchową kołdrą
lulajże lulaj powtarza las
w ciszy nocy tej jednej jedynej
lśnią płomienie w szklanych zniczach
kolorowe jak lampki na choince
na której mniej bombek niż zazwyczaj
lodowacieją storczyki i róże
między nimi betlejemska gwiazda
urzeka karminową świeżością
w kieszeniach zmięte chustki
wilgotne i takie dzisiaj bez znaczenia
bo przecież Bóg się rodzi
czwartek, 24 grudnia 2009
W TEN SZCZEGÓLNY CZAS
zaświeć gwiazdo wigilijna
pokaż drogę do stajenki
tam gdzie w żłobie Jezus leży
pośród siana nagusieńki
kołysankę matka śpiewa
obok Józef starszy wiekiem
patrzy nieco zadziwiony
jak sam Bóg stał się człowiekiem
z pól pasterze nadbiegają
nisko głowę skłania bydło
dary wiozą trzej królowie
mirrę złoto i kadzidło
dziś opłatkiem się dzielimy
w blasku Twojej świętej chwały
podnieś rękę i ze żłóbka
pobłogosław naród cały
wtorek, 8 grudnia 2009
ZAMIESZKASZ TUTAJ
wybraliśmy dla ciebie nowy dom
dom na wzgórzu
z widokiem na zachody słońca
po przeciwnej stronie las
stare sosny lśnią bursztynem żywicy
kołyszą się szumiąc o wieczności
niedaleko mostek i stawidła młyna
struga wypełniona wodą po brzegi
szemrze coś o przemijaniu
a nad wszystkim niebo
bliżej niż kiedykolwiek
burą chmurę przytula do ziemi
do milczących krzyży
pośród których wyrósł dziś
jeszcze jeden
dom na wzgórzu
z widokiem na zachody słońca
po przeciwnej stronie las
stare sosny lśnią bursztynem żywicy
kołyszą się szumiąc o wieczności
niedaleko mostek i stawidła młyna
struga wypełniona wodą po brzegi
szemrze coś o przemijaniu
a nad wszystkim niebo
bliżej niż kiedykolwiek
burą chmurę przytula do ziemi
do milczących krzyży
pośród których wyrósł dziś
jeszcze jeden
NIEBO PŁACZE DESZCZEM
wokół nas skrzydlate anioły
emanują dobrymi myślami
przytulają do serca
ocierają łzy
nawet te z koronki
w kolorze białym czy ecru
wykrochmalone lub nie
to już bez znaczenia
ważne tylko że są
czwartek, 19 listopada 2009
KRÓTKI SMS DO MAĆKA
Cześć, to ja.
Wysyłam ci SMS
gdzieś w świat.
Gdzieś tam.
W eterze cisza
I wkoło noc.
I nie ma nic.
Może sen
nadejdzie tuż
przed dniem.
Cześć, to ja.
Krótkim SMS-em
całuję cię
na dobranoc.
I kocham Cię.
I jestem wciąż
przy Tobie.
I wciąż ta sama.
Twoja mama.
Wysyłam ci SMS
gdzieś w świat.
Gdzieś tam.
W eterze cisza
I wkoło noc.
I nie ma nic.
Może sen
nadejdzie tuż
przed dniem.
Cześć, to ja.
Krótkim SMS-em
całuję cię
na dobranoc.
I kocham Cię.
I jestem wciąż
przy Tobie.
I wciąż ta sama.
Twoja mama.
sobota, 14 listopada 2009
KIEDY ŚPISZ
Kiedy śpisz,
twoja twarz
nabiera łagodności,
dziecięcego wyrazu,
bezbronnego wobec
siły spokoju.
Uśmiechasz się
do swoich marzeń,
do snów, których jutro
nie będziesz pamiętać.
Równym oddechem
wypełniasz ciszę,
wyznaczasz rytm nocy
jak bezwzględny metronom,
aż po dysonans
cichego chrapnięcia.
Blask księżyca,
Przylgnął do czoła
w czułym geście
spóźnionych życzeń
dobrej nocy.
środa, 11 listopada 2009
ERA
Nastała era
komputera
i zmora
monitora.
W względnej ciszy
szum klawiszy
wdzięcznie gra
to ja:
Wirtuoz Klawiatury,
w sercu mury,
we fraku dziury,
przed oczami grube szkła.
Obok ława,
na niej kawa,
wciąż ta sama,
bo od rana
nie łykana,
i suchary dwa.
Koncert trwa.
środa, 4 listopada 2009
JESIENNE REQUIEM
na cmentarzu nie muszę udawać
czarnym krukom podobna
w żałobie
rozpościeram ramiona
krzyżem ciała cień znaczę
wśród grobów
ja obca
inna bo żywa
dygocę
dreszczem silniejszym ode mnie
wiatr szarpie za włosy
niemiłosiernie
krzyczę
tak głośno krzyczę
ciszą
liście szeleszczą
swoje październikowe
memento
czarnym krukom podobna
w żałobie
rozpościeram ramiona
krzyżem ciała cień znaczę
wśród grobów
ja obca
inna bo żywa
dygocę
dreszczem silniejszym ode mnie
wiatr szarpie za włosy
niemiłosiernie
krzyczę
tak głośno krzyczę
ciszą
liście szeleszczą
swoje październikowe
memento
niedziela, 1 listopada 2009
KWIATY WSPOMNIEŃ
chryzantemy
nie boją się chłodu jesiennych dni
pierwszego szronu wśród gasnących
płomyków świec
pochylają się
nad mogiłami przy cmentarnych alejkach
tak nisko jakby chciały słyszeć
ziemi szept
kołyszą się
melancholią wiatru wzruszone
dyskretną wonią szukając w pamięci
tych których nie ma
przechowują
pocałunki ledwie muśnięte dotykiem ust
ślady łez ukradkiem otarte
wierzchem dłoni
piątek, 23 października 2009
DYNAMICZNIE LUB STATYCZNIE
jesiennie
coraz bardziej ponuro i sennie
kolczaste kasztany na głowę
lecz tylko łupiny połowę
wygarniam spod liści
żadnych korzyści
w poszukiwaniu słońca
krople deszczu strącam
i mokre mam rękawy
nie ma sprawy
ptaki odlatują na południe
zanim mróz zawita grudniem
zdążą wrócić przed majem
ja na zimę zostaję
Z LETNIEGO NA ZIMOWY
opadają liście za oknem
w jesiennych dreszczach
brunatnieje świat
znów rozpalasz w kominku
zapałka podpałka trzask
i trochę cieplej między nami
strzeliły iskry ogniem
w oczach blaskiem
przez chwilę
dotykasz
nie mówię nie
kot usnął w pralce
niedziela, 18 października 2009
DYSONANS
rozdzieliła nas chwila
wzruszeniem ramion
odłożona na później
aż po milczącą samotność
przy wystygłej kawie
odwrócenie plecami
wyzwoliło hibernację uczuć
pewną dozę bezczynności
bez poszukiwań
i pytania dlaczego
bezludne wyspy
tworzą się tuż obok
poniedziałek, 12 października 2009
WSCHODEM SŁOŃCA DZIEŃ SIĘ ZACZYNA
wśród porannych mgieł zatańczę raz jeszcze
strącę rosę z źdźbeł trawy bosymi stopami
i do piersi przytulę kolorowe liście
wiatrem niesione z rozbudzonych drzew
skinieniem głowy pajęczynę we włosy wplotę
nagość ramion woalem szarości przesłonię
zawstydzonym motylom podaruję uśmiech
małą cząstkę siebie na powitanie dnia
strącę rosę z źdźbeł trawy bosymi stopami
i do piersi przytulę kolorowe liście
wiatrem niesione z rozbudzonych drzew
skinieniem głowy pajęczynę we włosy wplotę
nagość ramion woalem szarości przesłonię
zawstydzonym motylom podaruję uśmiech
małą cząstkę siebie na powitanie dnia
sobota, 10 października 2009
HAIKU
samotność barki
we mgle światła nieostre
cumy rzucone
*
portowe światła
mgłą spowite nabrzeże
mrok w obiektywie
*
blaski na wodzie
barka mgłą otulona
pryzmaty zbędne
*
blask świateł nocą
migawka nie nadąża
ulice puste
*
senne rewiry
opustoszałe miasto
królują światła
*
inne widoki
z odległej perspektywy
bliżej czy dalej?
piątek, 9 października 2009
HAIKU
*
klucz dzikich gęsi
z północy na południe
jesień za progiem
*
jesienne kwiaty
złociste chryzantemy
na cmentarzu łza
*
ogniste niebo
na horyzoncie usta
zachodzi słońce
*
woda paruje
gęsta mgła unosi się
nad taflą rzeki
*
światła i cienie
utrwalone na kliszy
pozostałym sen
wtorek, 6 października 2009
JESIENNY WALC
Zakołysał się świat, zawirował.
Wiatr zaświstał melodię w źdźbłach traw.
Cichym altem im deszcz zawtórował
W szumie fal spontanicznych braw.
Wnet tatarak się porwał do tańca.
Z dala słychać kormoranów śpiew
I sitowie już prosi do walca
Smukłą trzcinę, co stoi wśród drzew.
W drugiej parze – wodorost z pokrzywą
Obejmują się czule, bez słów.
„Ech”, przeklina swą dolę parszywą
Zwiędły liść liliowego bzu.
Zaszumiały zgorszone szuwary.
Cichym szeptem zasyczała trawa
I rozpierzchły się tańczące pary,
I podniosła się ogromna wrzawa.
Dyrygent podniósł batutę do góry.
W jednej ciszy roślinność przysiadła.
W dzikiej walce zwarły się chmury,
Ktoś zawołał – „Hej! Więcej światła!”
I mruknęło, zagrzmiało, zadudniło.
Świetlików lampy na nowo rozbłysły.
Na parkiecie znów się zapełniło,
Spod kamieni jaszczurki wyszły.
Wtem promień słońca wyjrzał leniwie.
Wiatr przestał gwizdać, gdyż brakło mu tchu.
Strząsnęły z igieł sosny leciwe
Ostatnie krople jesiennego dżdżu.
piątek, 2 października 2009
PARKOWE ALEJKI
październikiem rozkwitają klony
jarzębina czerwienią uwodzi
w złotym słońcu jaśnieją korony
a pod nimi starzy i młodzi
liściom wiele do tańca nie trzeba
oddech wiatru i słowa szeptane
jesień tuli troskliwie drzewa
mgłą okrywa wcześnie nad ranem
klucz dzikich gęsi niebo otwiera
między chmurami znaki wolności
jesienny bukiet po drodze zbieram
w ciepłych kolorach namiętności
SENTYMENTALNIE
popatrz już wkoło jesień
zagląda do okien i puka do drzwi
kolorowe liście z sobą niesie
na długie wieczory i deszczowe dni
popatrz już mgła nad wodą
ściele się jak srebrny welon albo szal
nieprzeciętną zachwyca urodą
tylko jakoś spadających liści żal
popatrz lecą kasztany
wiatr zamiata zeschłe liście aż pod płot
pocałuj mnie pocałuj kochany
ramionami ochroń przed nadejściem słot
sobota, 26 września 2009
NIEZMIERZONE PRZESTRZENIE...
Niezmierzone przestrzenie
Łąk zielonych, kwieciem przybranych,
Łanów zbóż wysmaganych wiatrem,
Przepasanych wstęgą polnych dróg,
Wiodących aż po horyzont,
Gdzie ziemia z niebem się łączy
I klamrą tęczy spina.
Niezmierzone przestrzenie,
Chabrów, maków, rumianku,
Stawów porośniętych trzciną,
Z płaczącą wierzbą starą,
Co w zadumie przysiadła na brzegu
I z białą korą brzóz,
Szumiących dziś jakoś inaczej.
Oczami widok ten chłonę,
By zatrzymać go na zawsze,
Głęboko do serca schować,
Jak skarb najdroższy, jak skałę,
Na której budować mi przyjdzie,
Zanim całkiem odejdę, odpłynę,
Zanim powiem: „Witaj Irlandio!”
niedziela, 20 września 2009
CZAS NA URLOP
zawieź mnie kabrioletem do Palermo
dlaczego właśnie tam nie pytaj
spakowałam już szare dni
długie bezsenne noce
wystawiłam za próg
brzuchate walizki
one nie jadą
zabierz mnie w podróż na południe
tak jak stoję w zwykłej sukience
u stóp Monte Pellegrini
swoje stopy postawię
podniosę głowę
niewzruszona
jak głaz
porwij mnie choćby dziś na Sycylię
nie obejrzę się nawet za siebie
w morskich falach odnajdę
spokojniejsze spojrzenie
oczu moich twoich
przez chwilę
wyraźniej
piątek, 11 września 2009
ZAKRĘT
Wargami spijasz rosę z płatków róź,
Splatasz dłonie w wieniec laurowy
Wysoko nad głową
I tylko ty sądzisz,
że jesteś Cezarem.
Wzniesiony nad tłumem, nad światem
Zaciskasz oczy do łez,
A tam – Statua Wolności
W chmur koronę spowita
Kryje zbolałą twarz.
W nikłym blasku świecy
Setki zdań niedokończonych,
Zaczętych myśli, przerwanych snów,
Oszalały łomot serc
Na skrzydłach białych mew.
Ponad czasem, ponad dymem
Wznosisz obie dłonie do laurów,
Wargami szukasz pąków krwawych róź.
I tylko ty sądzisz,
że jesteś Cezarem.
11.09.2001 r.
Splatasz dłonie w wieniec laurowy
Wysoko nad głową
I tylko ty sądzisz,
że jesteś Cezarem.
Wzniesiony nad tłumem, nad światem
Zaciskasz oczy do łez,
A tam – Statua Wolności
W chmur koronę spowita
Kryje zbolałą twarz.
W nikłym blasku świecy
Setki zdań niedokończonych,
Zaczętych myśli, przerwanych snów,
Oszalały łomot serc
Na skrzydłach białych mew.
Ponad czasem, ponad dymem
Wznosisz obie dłonie do laurów,
Wargami szukasz pąków krwawych róź.
I tylko ty sądzisz,
że jesteś Cezarem.
11.09.2001 r.
środa, 9 września 2009
WARTKIE MYŚLI
nachyl się jarzębino
nad górskim potokiem
zanim z gór wody spłyną
korytem szerokim
błyśnij w słońcu koralami
i zatańcuj z góralami
jak ta młoda panna
jak ta panna
posłuchaj jarzębino
o czym szumi woda
młodzieńcze lata miną
tak jak i uroda
ciesz się z życia póki pora
nim starości przyjdzie zmora
jak ta młoda panna
jak ta panna
kołysz się jarzębino
niech wiatr w liściach śpiewa
w głowie czerwone wino
powoli dojrzewa
opleć dłonie gałązkami
raduj serce pieszczotami
jak ta młoda panna
jak ta panna
sobota, 5 września 2009
REQUIEM
Pochylam głowę przed wczoraj, przed jutrem,
Choć dziś się jeszcze nie skończyło.
Zegar odmierza kolejne godziny,
Kolejne słowa tracą swój sens.
Zawieszony w próżni balansuję
Gdzieś między nicością i pewnością.
Wiatr marzenia w umyśle potargał,
Powyrywał korzenie snów.
To nie sztorm, nie wicher, nie burza
Zatrzymały mnie tutaj w pół kroku.
Ziarnko piasku w klepsydrze ostatnie
Z wielkim hukiem upadło na stos.
wtorek, 1 września 2009
KU PAMIĘCI
mówisz: pada deszcz
a ja dostrzegam pojedyncze krople
wciśnięte w strugę wody
stukają miarowo o parasol
jak hickorowe pałeczki
w wojskowe werble
maszerują myśli lewa prawa
w błocie utrwalony ślad
już nie wiadomo czyj
na wieńcu biało- czerwona
a ja dostrzegam pojedyncze krople
wciśnięte w strugę wody
stukają miarowo o parasol
jak hickorowe pałeczki
w wojskowe werble
maszerują myśli lewa prawa
w błocie utrwalony ślad
już nie wiadomo czyj
na wieńcu biało- czerwona
sobota, 29 sierpnia 2009
PUSTKA
starannie dobierałeś słowa
według wzorców schematów szablonów
niepotrzebnie skoro i tak
na wiatr rzuciłeś
nie będę gonić za echem
nasłuchiwać w źdźbłach trawy
na okruszku chleba przysiadła biedronka
pod stopami piasek
widzisz zostały tylko kropki
wtorek, 25 sierpnia 2009
NA GÓRALSKIM ZYDLU
smutno mi
rzewne piosnki grają
na smykach na gęślach
spod sosrębu
sabałowe nutki
magię gór rozsiały
w szklance piwo
spienione po brzegach
jak morze jak jantar
karczemne myśli
tańczą zbójnickiego
między północą a południem
rzewne piosnki grają
na smykach na gęślach
spod sosrębu
sabałowe nutki
magię gór rozsiały
w szklance piwo
spienione po brzegach
jak morze jak jantar
karczemne myśli
tańczą zbójnickiego
między północą a południem
czwartek, 13 sierpnia 2009
STEPOWANIE
na bezdrożach
kępy traw dziko porosłych
stos kamieni usypany w kurhan
wiatr zamiata polne kwiaty
zeschnięte na popiół
tętent kopyt
konie w stajni łby podniosły
to tylko myśli
tuman kurzu nad stepem
sobota, 8 sierpnia 2009
BICIE SERCA
jeszcze jeden krok
jeszcze wody łyk
zaciskamy zęby i do przodu
jeszcze parę słów
jeszcze jeden dzień
od wschodu słońca do zachodu
lecz może jutro inaczej
chociaż wkoło wariuje świat
może niebo zobaczę
w twoich oczach bezbarwnych od lat
może polnymi drogami
pobiegniemy na drugą stronę
inni a jednak ci sami
odnajdziemy marzenia zgubione
jeszcze jeden grosz
jeszcze jeden ruch
ocieramy wierzchem dłoni pot z czoła
jeszcze złudzeń błysk
jeszcze kilka chwil
nikt nie czeka i nikt nie woła
czwartek, 6 sierpnia 2009
KONSENSUS TO ZBYT WIELE
czasami potykamy się o siebie
wymieniamy myśli jednym spojrzeniem
niemym gestem niepokoju
wskazujemy podświadomość
synchronizacja nie koryguje rozbieżności
wymykają się z rąk szklane podstawki
rozsypują kryształami po podłodze
zbieram po jednym
ranię palce ostrymi brzegami
garść zbyt mała by pomieścić ogrom strat
manewr w lustrze
nie chcę widzieć tamtej twarzy
wiem że płacze
niedziela, 2 sierpnia 2009
Z NADMIARU NIEPOGODY
kapryśne letnie lato
deszczem spływa po szybach
niepokoi wezbraną wodą
alarmem powodziowym
zrywa w nocy ze snu
worki piasku szykować każe
trzeszczy przęsłami mostu
mocując się z wiatrem
w szermierczej potyczce
błyskawicą zadaje cios
gniewnie piorunem trzaska
lato przekropne przeokropne
sobota, 25 lipca 2009
NIEBO NAD SŁONECZNIKAMI
zgasiłam papierosa
zbędną żarówkę
iskry w kominku
w szafie pustka
nie ma drugiego dna
serce puka tak cicho
niepokojem targane
nad dzbanem się pochylę
parę łez nie wypełni brzegów
zaceruję kieszenie
by nie chować rąk
krzyżykami wyhaftuję
drogę do altany
niebo nad słonecznikami
jak dawniej
środa, 22 lipca 2009
EKOLOGICZNIE RZECZ UJMUJĄC
Z lipowego drzewa
oboje wystrugani
on stary rybak
z brodą jeszcze słoną od wody
zmierzwionym włosem
po sztormowych wiatrach
i ona nie za duża
i wcale nie złota
z łuskami przyklejonymi
do szorstkich rąk
zamysłem rzeźbiarza
przylgnęli do siebie na zawsze
w niemej zadumie
przyporządkowaniu absolutnym
teraz daleko od morza
od szumu drzew w alei
niechronionej prawem
aniołom opadły skrzydła
oboje wystrugani
on stary rybak
z brodą jeszcze słoną od wody
zmierzwionym włosem
po sztormowych wiatrach
i ona nie za duża
i wcale nie złota
z łuskami przyklejonymi
do szorstkich rąk
zamysłem rzeźbiarza
przylgnęli do siebie na zawsze
w niemej zadumie
przyporządkowaniu absolutnym
teraz daleko od morza
od szumu drzew w alei
niechronionej prawem
aniołom opadły skrzydła
niedziela, 19 lipca 2009
ONA
zakradła się przez dziurkę od klucza
po cichu znienacka bez słów
przemknęła schodami na strych
na drewnianych drzazgach
rozwiesiła ażurowe gobeliny
z szarej pajęczej przędzy
powiewały w przeciągu
dumnie jak sztandary
zahaczając o zardzewiały gwóźdź
wbiła go kiedyś wcześniej
precyzyjnie prosto w serce
zdjęcie nie krwawi
lecz o zemstę woła
kamień za kamieniem
kto bez winy niech pierwszy
nie ja
środa, 15 lipca 2009
LETNIAKI z cyklu "Drzewa nad stawem"
pierwsze wstało słońce na ptaków kwilenie
rozczesało złote świetliste promienie
w porannej wędrówce po bezchmurnym niebie
rozdawało ciepłe całusy od siebie
dąb westchnął dręczony lipcowym upałem
mruczał o przegrzaniu że grozi zawałem
liście jak parasol szeroko rozkładał
by chronić każdego kto w cieniu przystawał
klony podglądały zza krzaków i trzciny
jak w stawie pływały prześliczne dziewczyny
topola dyskretnie zza kęp tataraku
zalotnie kiwała do smukłych chłopaków
jarzębina zgodnie z sosnami i brzozą
szumiały cichutko poezją i prozą
wiatr przysiadł na wierzbie o miłości prawił
a tak się zapomniał że czapkę zostawił
potem gonił szukał za daleko było
wrócić już nie umiał ciemno się zrobiło
drzewa wnet posnęły upałem zmęczone
w porzuconej czapce słowik gościł żonę
rozczesało złote świetliste promienie
w porannej wędrówce po bezchmurnym niebie
rozdawało ciepłe całusy od siebie
dąb westchnął dręczony lipcowym upałem
mruczał o przegrzaniu że grozi zawałem
liście jak parasol szeroko rozkładał
by chronić każdego kto w cieniu przystawał
klony podglądały zza krzaków i trzciny
jak w stawie pływały prześliczne dziewczyny
topola dyskretnie zza kęp tataraku
zalotnie kiwała do smukłych chłopaków
jarzębina zgodnie z sosnami i brzozą
szumiały cichutko poezją i prozą
wiatr przysiadł na wierzbie o miłości prawił
a tak się zapomniał że czapkę zostawił
potem gonił szukał za daleko było
wrócić już nie umiał ciemno się zrobiło
drzewa wnet posnęły upałem zmęczone
w porzuconej czapce słowik gościł żonę
sobota, 11 lipca 2009
KRZYKIEM MEW ODPOWIADA MILCZENIE
zapytał czy widziałam morze
szarozieloną przestrzeń aż po rozmyty horyzont
poprzecinaną grzywami spienionych fal
gdy wydmy sięgały chmur
ofiarowując niespokojne źdźbła trawy
w zamian za ocalenie
zapytał czy widziałam krągłe kamienie
precyzyjnie szlifowane dotykiem żywiołu
wyrzucone z impetem na brzeg
zapytał wreszcie o roztrzaskane łodzie
rozdarte sieci pokruszone muszle
o krajobraz dziwnie znajomy z głębi serca
sobota, 4 lipca 2009
MIODOWY PRZEDSMAK LATA
weselne dzwony z bydgoskiej fary
rozdzwoniły się dla młodej pary
złote obrączki splecione ręce
w lipcowy wieczór przy sercu serce
na starym rynku dywan ze słońca
gołąb ze skrzydeł ziarenka strąca
deszcz lśniących groszy pada na głowy
szczęście pomyślność wróżyć gotowy
niech się spełniają wszystkie marzenia
słowa zawarte w szczerych życzeniach
niech Bóg obdarza zdrowiem i siłą
aż do starości niech kwitnie miłość
czwartek, 25 czerwca 2009
ROZGRYWKA
oszczędni w słowach
sznurujemy gorsety myśli
partia pokera
stawka wszystko w grze
blefujemy
wszyscy nie mogą mieć
asa w rękawie
na stole blotki
piętrzą się w stos
niepotrzebnym balastem
to nie Mississippi
czasem płyniemy pod prąd
bez pary
sobota, 20 czerwca 2009
NIEBIESKI ROMANS
odnajdę cię w niezapominajkach
aksamitnych płatkach uniesień
co błękitu nieba sięgnęły
w rozkoszy ekstazie
odszukam czułość oczu
w subtelnych pastelach
niecierpliwie drżących
oczekiwaniem
krople rosy dotykiem wygładzę
zachłysnę się siłą doznania
zanurzę twarz w zapachu
zatopię się cały
w świeżości niebieskości
jakoś tak
i tylko usta czerwone
sobota, 13 czerwca 2009
WIDOK TWÓJ CHŁONĘ
Lubię patrzeć na twoje dłonie,
gdy kroisz chleb
i gdy podlewasz pelargonie.
W papilotach, w różowym szlafroku
i kiedy naga
przytulasz się do mego boku
a włosów kaskada
miękko na ramiona spływa,
jak w zachodzie słońca
fontanna prawdziwa
uczuć rozbudzonych pieszczotą dłoni,
spojrzeniem oczu,
uśmiechem znad pelargonii.
DWIE POŁÓWKI JAK JEDNO
pamiętasz jak w tamtej kawiarence
spotkaliśmy się wtedy przed laty
ja w powabnej letniej sukience
ty w rozpiętej koszuli w kratę
powiedziałeś że zwą ciebie Tomek
uwielbiałam to imię to prawda
z trawy splotłeś dla mnie pierścionek
ja zaś wszystkie myśli ci skradłam
zamówiliśmy lody z brzoskwinią
herbatniki szarlotkę i colę
chciałam być jedyną dziewczyną
rysowałeś serca na stole
dziś wśród zdjęć żeglujemy po datach
wciąż uważam że zgrana z nas para
pamiętałeś nawet o kwiatach
chociaż miłość jest taka stara
niedziela, 7 czerwca 2009
ZNOWU CZERWIEC
ciepły wieczór przytula nas coraz bardziej
i do gwiazd mamy bliżej
niż kiedykolwiek
nie musimy już krzyczeć
by zrozumieć
proste słowa są proste
łagodnieje głos aż po szept
zamknięty ciszą
połączonych ust
nad jeziorem księżyc
srebrem zagląda w oczy
zanim nadejdzie chwila
i do gwiazd mamy bliżej
niż kiedykolwiek
nie musimy już krzyczeć
by zrozumieć
proste słowa są proste
łagodnieje głos aż po szept
zamknięty ciszą
połączonych ust
nad jeziorem księżyc
srebrem zagląda w oczy
zanim nadejdzie chwila
czwartek, 4 czerwca 2009
NA WERANDZIE
Grzeszę bezsennością
czerwcowych nocy nasyconych
wonią maków i truskawek
słucham opowieści o skrzydlatych elfach
wiatru tchnieniem szeptanych
wśród świerkowych igieł
nad sztalugami noc
rozciągnęła płótno granatem i czernią
księżyc zagląda do szklanki piwa
wąsy z piany ukradkiem ociera
może zostanie na dłużej
miejsca wystarczy dla dwojga
migotanie gwiazd nie wróży pomyślnie
wielki wóz odjechał już dawno.
niedziela, 31 maja 2009
WIĄZANKA ŚLUBNA
a oni tacy młodzi
zakochani przecież o to chodzi
trzymają się za ręce
trochę mocniej trochę więcej
cały świat
a oni tacy piękni
wystrojeni i ponętni
w białej sukni i w smokingu
limuzyna na parkingu
w liściach wiatr
a oni tacy prości
nieskomplikowani w swej miłości
dziś obrączki założyli
wczoraj jeszcze dziećmi byli
miodu smak
a oni tacy wzniośli
nie wiadomo kiedy dorośli
wśród kremowych róż naręczy
ona obok niego klęczy
mówią tak
zakochani przecież o to chodzi
trzymają się za ręce
trochę mocniej trochę więcej
cały świat
a oni tacy piękni
wystrojeni i ponętni
w białej sukni i w smokingu
limuzyna na parkingu
w liściach wiatr
a oni tacy prości
nieskomplikowani w swej miłości
dziś obrączki założyli
wczoraj jeszcze dziećmi byli
miodu smak
a oni tacy wzniośli
nie wiadomo kiedy dorośli
wśród kremowych róż naręczy
ona obok niego klęczy
mówią tak
czwartek, 28 maja 2009
ŁZY MATKI
Łzy matki.
Wielkie i ciężkie,
jak ołowiane kule.
Przeszywają serce na wskroś
bezlitosnym bólem.
Właściwie takie nic.
Tylko trochę wody
i trochę soli.
Więc czemu tak boli?
wtorek, 19 maja 2009
IMPRESJA
Nie potrafię wyrazić słowami co czuję,
Więc pozwól, że obraz dla ciebie namaluję.
Ponad obłokami na błękitnym niebie
Wschodzi złote słońce i tylko dla ciebie
Zamienia w brylanty ranne krople rosy,
Promieniami wplata w siwe twoje włosy.
Przez łąkę płynie strumyk , abyś dla ochłody
Mogła z niego zaczerpnąć krystalicznej wody.
Jeszcze zielone drzewo, by cieniem chroniło
Twoją twarz przed słońcem, by jej nie spaliło.
A na drzewie ptaki radośnie śpiewają
O chwilach bez zegarów co wolno mijają.
Obok drzewa stół. Na nim owoce i kwiaty.
Dalej ganek winem porośniętej chaty,
Wstążki do kapelusza, który nosisz w maju,
Abyś miała pięknie i dobrze jak w raju
I by twoje dłonie odpoczęły wreszcie
Niezależnie od tego, gdzie w tej chwili jesteś,
Mamo...
niedziela, 17 maja 2009
FOCUS
spacer w lesie
wiosna budzi się pomału
czasem nawet sam las nie wie
czy to kwiecień
czy to wrzesień
dobrze że ma chociaż ciebie
serio a nie dla kawału
echo niesie
wyszeptane wierszem słowa
życie rodzi się od nowa
promień słońca lśni na ławce
utrwalony w foto klatce
Subskrybuj:
Posty (Atom)