piątek, 24 listopada 2017

BEZ ZACHWYTU

                                                                                             zdjęcie z internetu
oswajam mglistość poranków
spóźnionych zaspanych 
leniwie wyłaniających się z mroku

w deszczu wirujących liści 
gubię kroki potykam się o przeszkody 
bardziej lub mniej realne

powietrze pełne wilgoci i zgnilizny
taki zapach ma matka ziemia
otulona listopadową melancholią

dłonią ocieram lepkość z czoła
głowę kryję pod kapturem
posiwiałych pajęczyn

myśli nie układają się w słowa
przecież świat i tak będzie istniał
beze mnie


piątek, 17 listopada 2017

SYNDROM ZNIEWOLENIA


samolot z Leeds ten o 17.25
przyleciał po raz kolejny bez ciebie
z jedynym wolnym miejscem przy oknie
koło lewego skrzydła

między niebem a ziemią
bilet rozpłynął się w chmurach
podobnie jak nadzieja na szczęśliwe zakończenie
wyżebrana za garść miedziaków

na huśtawce raz w górę raz w dół i obrót
najważniejsze żeby nie wypaść z orbity
nie wybuchnąć jak supernowa
a potem nie przemienić się w wiecznego karła

twoje odloty mają inny wymiar
zaznaczony białą kreską
stąd dotąd