piątek, 26 maja 2017
FANTASMAGORIE ODERWANE
zdjęcie z internetu, obraz: Pino Deani
może biegłaś średniowieczną uliczką
między szpalerem kamienic z gotyckimi oknami
przeskakiwałaś z kamienia na kamień
aby nie zabrudzić trzewików w rynsztoku
może niosłaś koszyk pełen konwalii
chociaż równie dobrze mogły być to róże
może w karczmie rozlewałaś czerwone wino
z dzbana prosto w wysoko wzniesione szklanice
ocierałaś ręce o fartuch przewiązany na biodrach
może siedziałaś w salonie przy fortepianie
smukłymi palcami ledwie dotykając klawiszy
albo o miłości śpiewałaś w nocnych klubach
może z karabinem przedzierałaś się nocą
strzępkami bandaży opatrywałaś ropiejące rany
może malowałaś farbą hasła na murze
może budowałaś dom układając cegłę po cegle
z dojrzałych owoców robiłaś kompoty na zimę
lub zapisywałaś kolejne kartki w kalendarzu
może patrzyłaś w gwiazdy łączyłaś słowa w wiersze
na brzegu morza zostawiałaś ślady stóp
morze - dlaczego nie mogę tam dojść w swoich snach
może biegłaś średniowieczną uliczką
między szpalerem kamienic z gotyckimi oknami
przeskakiwałaś z kamienia na kamień
aby nie zabrudzić trzewików w rynsztoku
może niosłaś koszyk pełen konwalii
chociaż równie dobrze mogły być to róże
może w karczmie rozlewałaś czerwone wino
z dzbana prosto w wysoko wzniesione szklanice
ocierałaś ręce o fartuch przewiązany na biodrach
może siedziałaś w salonie przy fortepianie
smukłymi palcami ledwie dotykając klawiszy
albo o miłości śpiewałaś w nocnych klubach
może z karabinem przedzierałaś się nocą
strzępkami bandaży opatrywałaś ropiejące rany
może malowałaś farbą hasła na murze
może budowałaś dom układając cegłę po cegle
z dojrzałych owoców robiłaś kompoty na zimę
lub zapisywałaś kolejne kartki w kalendarzu
może patrzyłaś w gwiazdy łączyłaś słowa w wiersze
na brzegu morza zostawiałaś ślady stóp
morze - dlaczego nie mogę tam dojść w swoich snach
niedziela, 21 maja 2017
AMBITENDENCJA
zdjęcie z internetu
przekleństwo za ciasnej marynarki
rozłażącej się w szwach na ramionach i karku
z ledwie dopiętymi guzikami na brzuchu
które z każdym krokiem próbują odpaść
oderwać się od wyciągniętych nad miarę nici
przylgnąć do betonowych płyt chodnika
marynarki tak skutecznie krępującej żebra
że wymusza nienaturalną płytkość oddechu
i klaustrofobiczną arytmię zniewolonego serca
zapach świeżo skoszonej trawy bzu i konwalii
ech pobiegłbyś boso na spotkanie wiatru
podatny na pieszczoty słonecznych promieni
przekleństwo za ciasnej marynarki
ślepe uliczki może i nie wszystko widzą
ale przecież głuche nie są
przekleństwo za ciasnej marynarki
rozłażącej się w szwach na ramionach i karku
z ledwie dopiętymi guzikami na brzuchu
które z każdym krokiem próbują odpaść
oderwać się od wyciągniętych nad miarę nici
przylgnąć do betonowych płyt chodnika
marynarki tak skutecznie krępującej żebra
że wymusza nienaturalną płytkość oddechu
i klaustrofobiczną arytmię zniewolonego serca
zapach świeżo skoszonej trawy bzu i konwalii
ech pobiegłbyś boso na spotkanie wiatru
podatny na pieszczoty słonecznych promieni
przekleństwo za ciasnej marynarki
ślepe uliczki może i nie wszystko widzą
ale przecież głuche nie są
wtorek, 2 maja 2017
NA LOMBARD STREET
zdjęcie z internetu
zadziwiająca mieszanina szaleństwa i fantazji
podparta logiką matematycznych kalkulacji
i niezwykłą precyzją wykonania
tylko tak można określić pokręconą serpentynę
z czerwoną nawierzchnią wciśniętą między klomby
i szpaler dwunastu niezbyt symetrycznych kamienic
wyglądających jakby przystanęły w pół kroku
podczas karkołomnej wspinaczki na wierzchołek wzgórza
ze szczególną dbałością o zachowanie poziomów kondygnacji
życie zwalnia wokół nas odurzone zapachem bugenwilli
spowolnione pełzającym ruchem samochodów
w których hamulec staje się istotniejszy niż gaz
jeszcze zdążymy sprawdzić nachylenie kąta
policzyć zakręty bardziej zakręceni niż kiedykolwiek
zanim przyśpieszy czas zanim wezwie nas głos oceanu
zadziwiająca mieszanina szaleństwa i fantazji
podparta logiką matematycznych kalkulacji
i niezwykłą precyzją wykonania
tylko tak można określić pokręconą serpentynę
z czerwoną nawierzchnią wciśniętą między klomby
i szpaler dwunastu niezbyt symetrycznych kamienic
wyglądających jakby przystanęły w pół kroku
podczas karkołomnej wspinaczki na wierzchołek wzgórza
ze szczególną dbałością o zachowanie poziomów kondygnacji
życie zwalnia wokół nas odurzone zapachem bugenwilli
spowolnione pełzającym ruchem samochodów
w których hamulec staje się istotniejszy niż gaz
jeszcze zdążymy sprawdzić nachylenie kąta
policzyć zakręty bardziej zakręceni niż kiedykolwiek
zanim przyśpieszy czas zanim wezwie nas głos oceanu
Subskrybuj:
Posty (Atom)