farby swobodnie łączyły się przenikały
nakładały plamami jedna na drugą
że marszczona sukienka z bufiastymi rękawami
wyglądała na tobie nader skromnie
po której wierny cień pełzał niespokojnie
na tyle daleko żebyś nie mogła się oprzeć
światło zmieniało rudość włosów w blond
czerwień ust kontrastowała z bladością
jesiennie smutne kiedy wielkimi oczami
zaglądałaś w czarną głębię melancholii
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz