wśród porannych mgieł zatańczę raz jeszcze strącę rosę z źdźbeł trawy bosymi stopami
i do piersi przytulę kolorowe liście
wiatrem niesione z rozbudzonych drzew
skinieniem głowy pajęczynę we włosy wplotę
nagość ramion woalem szarości przesłonię
zawstydzonym motylom podaruję uśmiech
małą cząstkę siebie na powitanie dnia

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz