sobota, 28 lutego 2009
PO ZACHODZIE
niekiedy wracam
wolnym krokiem ku przystani
gdzie o miłości coraz ciszej
porzucony kajak
próchnem dogorywa w trzcinach
romantycy odeszli już dawno
nikt nie czyta wierszy
plejady gwiazd z nudów
mizdrzą się do lustra wody
odpowiada zmarszczkami
zachrypniętym głosem znajomego
plusku jak łkanie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Latami smagany deszczem i wiatrem oddaje płat po płacie…w kajaku coraz więcej wody…
OdpowiedzUsuńz trudem pokonuje kolejną przeszkodę… szaruga puka do okien dni niemal nie różnią się od nocy
łatwiej uciec niż pokonać ważne by nigdy nie zwątpić nie znużyć nie zniechęcić nikt nie powiedział że łatwo przesiąść się do łodzi Piotrowej…kolejny piękny wiersz Lucyno jestem pod wrażeniem pozdrawiam serdecznie Daniela:)