czwartek, 4 czerwca 2009
NA WERANDZIE
Grzeszę bezsennością
czerwcowych nocy nasyconych
wonią maków i truskawek
słucham opowieści o skrzydlatych elfach
wiatru tchnieniem szeptanych
wśród świerkowych igieł
nad sztalugami noc
rozciągnęła płótno granatem i czernią
księżyc zagląda do szklanki piwa
wąsy z piany ukradkiem ociera
może zostanie na dłużej
miejsca wystarczy dla dwojga
migotanie gwiazd nie wróży pomyślnie
wielki wóz odjechał już dawno.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz