zdjęcie z internetu
syzyfowi zadrżały kolana
pot spłynął falą po muskulaturze mięśni
napoił ziemię nieustannie spragnioną każdej kropli
wtedy po raz pierwszy pojawiło się pytanie o sens
zakiełkowało ziarno niewiary zmutowane
niepewnością zwątpieniem i rezygnacją
palce traciły przyczepność
rozszerzały się wyginały pod ciężarem kamienia
a i poranionym stopom brakowało podparcia
bogowie zacierali ręce
odwieczny plan znowu okazał się perfekcyjny
wystarczył tylko mocniejszy powiew wiatru
na jedno skinienie dłoni
by runął głową w dół tocząc się w ślad za głazem
po grudach ziemi po skalnym rumowisku
aż po ostateczny upadek
nicość w rozkrzyżowanych ramionach
obłęd myśli w roztrzaskanej głowie
podnieś się podnieś Syzyfie
dźwignij raz jeszcze tocz swój kamień na szczyt
bo taki jest plan nasz boski plan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz