poniedziałek, 12 października 2009
WSCHODEM SŁOŃCA DZIEŃ SIĘ ZACZYNA
wśród porannych mgieł zatańczę raz jeszcze
strącę rosę z źdźbeł trawy bosymi stopami
i do piersi przytulę kolorowe liście
wiatrem niesione z rozbudzonych drzew
skinieniem głowy pajęczynę we włosy wplotę
nagość ramion woalem szarości przesłonię
zawstydzonym motylom podaruję uśmiech
małą cząstkę siebie na powitanie dnia
strącę rosę z źdźbeł trawy bosymi stopami
i do piersi przytulę kolorowe liście
wiatrem niesione z rozbudzonych drzew
skinieniem głowy pajęczynę we włosy wplotę
nagość ramion woalem szarości przesłonię
zawstydzonym motylom podaruję uśmiech
małą cząstkę siebie na powitanie dnia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz