środa, 24 września 2014
ZMIERZCH W CENTRUM MIASTA
* zdjęcie z internetu www.zarzadcy.com.pl
Z cyklu: Fontanny bydgoskie
wrześniowy schyłek lata
rozsypał się po ulicy kasztanami
rozzłocił w koronach drzew
jeszcze ciepły powiew wiatru
choć zmrok już nadchodzi szybciej
i światła wcześniej zyskują na jasności
na jednej z ławek przed focusem
określam swoje tu i teraz
nie spiesząc się nie goniąc za niczym
za plecami empik z reklamą 3 za 2
z książkami których nawet
nie spróbuję wszystkich przeczytać
kiedyś była tu rzeźnia
w niej Salinger przez chwilę życia
wystawiał swą wrażliwość na próbę
w oddali pylon nowego mostu
dworzec pks tętniący zwykłym rytmem
tramwaj hamuje ze zgrzytem
tuż przed stopami drewniane kładki
prostokątna misa fontanny
ciche szemranie leniwie spokojne
plusk plusk chlap chlap plusk
słupki wody przelewają się
w regularnych odstępach czasu
oddycham pełną piersią moim miastem
szukając sił i nadziei na jutro
zanim wstanę zanim wmieszam się w tłum
ŚWIATŁO I DŹWIĘK
z cyklu: Fontanny bydgoskie
na skwerze przed filharmonią fontanna
próbuję odnaleźć kształt organów
granitowe płyty zaledwie wystają nad ziemię
stara wierzba płacząca na rogu ulic
zamiata rozwichrzoną czupryną zieleń trawy
w rytmie staccato kasztanów pukających o asfalt
swoistego preludium do ostatniego spektaklu
wody pląsającej w reflektorach światła
roztańczonej w dźwiękach jak baletnica
co podskakuje z lekkością raz wyżej raz niżej
w piruetach wiruje w refleksach się zmienia
aż po końcową codę klasycznej wariacji
rozpoznaję utwory Chopina Mozarta Beethovena
u progu jesieni chłodniejsze są wieczory
nawet tu na Słowackiego gdzie serce wciąż gorące
na skwerze przed filharmonią fontanna
próbuję odnaleźć kształt organów
granitowe płyty zaledwie wystają nad ziemię
stara wierzba płacząca na rogu ulic
zamiata rozwichrzoną czupryną zieleń trawy
w rytmie staccato kasztanów pukających o asfalt
swoistego preludium do ostatniego spektaklu
wody pląsającej w reflektorach światła
roztańczonej w dźwiękach jak baletnica
co podskakuje z lekkością raz wyżej raz niżej
w piruetach wiruje w refleksach się zmienia
aż po końcową codę klasycznej wariacji
rozpoznaję utwory Chopina Mozarta Beethovena
u progu jesieni chłodniejsze są wieczory
nawet tu na Słowackiego gdzie serce wciąż gorące
wtorek, 16 września 2014
POTOP
z cyklu: Fontanny bydgoskie
stojąc dziś na granitowych schodach
trudno przekrzyczeć ryk wzburzonej wody
rozbryzgującej się z hukiem o skały
biblijne sceny wyrzeźbione w brązie
bryle innej niż ta której przyszło wcielić się
w korpus śmiercionośnych armat
z dopustu Bożego kipiel walka o przetrwanie
mężczyzna zmaga się z potężnym wężem
komu śmierć komu życie komu ląd
ile jeszcze siły ile oddechów ile chwil
ramiona bezwładnie zwisają z kamienia
matka nie przytula swojego dziecka
ratuj człowieku ratuj siebie i innych
póki starcza tężyzny w mięśniach
dźwigaj omdlałą tonącemu podawaj dłoń
a ty poeto zanim stracisz wiarę w sens życia
spójrz w oczy niedźwiedzicy ratującej młode
i w wyjątkowo łagodne oblicze ocalałego lwa
szumi woda w fontannie błyskają flesze
w parku fortepianowy koncert czytanie ksiąg
potop dźwięków potop słów potop
Subskrybuj:
Posty (Atom)